CD Ryan
Spojrzałam na łkającego smutnie osiołka. Było mi go żal, mnie jeszcze nikt z bliższej rodziny nie umarł. Westchnęłam cicho i czułam psychiczny ból, tak, jakby to moja rodzina umarła.
- Ależ Ryanie...teraz masz stado. Na pewno znajdziesz przyjaciół, bo masz już jedną przyjaciółkę. Bardzo mi przykro.
Z mojego oka poleciała wielka łza smutku. Pociągnęłam nosem. Zamknęłam oczy na małą chwilę. Dopiero gdy je otworzyłam zauważyłam, że osiołek patrzy na mnie coraz szerzej otwierając ślepia. Był jakby trochę zdumiony, zdziwiony i pocieszony zarazem.
- Jaką...przyjaciółkę?
Wybełkotał tylko.
- No... mnie. Będę cię zabierać na spacery, zrywać czereśnie i pocieszać kiedy tylko zechcesz. Ja nie mam zbyt wielu przyjaciół, przyda mi się to i Tobie i mi.
Zaśmiałam się radośnie. Otarłam łzy osiołka i zaczęłam mówić dalej.
- Wiesz, moja matka też nie miała przyjaciół, ale ja zamierzam ich zdobyć. Jest coś, co by Cię pocieszyło? Mogę to jakoś załatwić, lubię uszczęśliwiać inne konie.
W tej chwili przypomniało mi się, że on nie jest koniem.
- I osiołki.
Dodałam aby nie urazić Ryana.
<Ryan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz