CD Ryan
Zdziwiła mnie ta nagła pobudka, ale spałam już długo. A mianowicie od wczoraj w nocy. Byłam tak wykończona obroną stada przed zbliżającymi się intruzami, że zasnęłam, a inni obrońcy musieli działać beze mnie. Gdy o tym sobie przypomniałam wydałam z siebie głuchy jęk i przetarłam oczy. Nad moją głową stał bardzo nietypowy koń. Przyglądałam się mu z ciekawością, wprost nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Często nie widuję osłów, raczej tkwią na farmach pomagając ludziom. Dziki osioł, brzmi nieźle, no nie? Ogier zapytał się mnie, czy mogę mu pomóc.
- Tak, oczywiście, ale w czym?
Wstałam pospiesznie mamrocząc cicho.
- Czereśnie...nie dosięgnę do nich, a mam na nie chrapkę.
Wskazał mi drzewo kopytem. Bez słowa podeszłam do niego i opierając się przednimi kopytami o drzewo wspięłam się na dwie nogi. Urwałam całą gałąź dojrzałych, pachnących owoców.
- Proszę.
Podałam gałązkę osiołkowi.
- Dzięki - odparł - jak masz na imię?
Zapytał patrząc na mnie ciemnymi oczyma.
- Flower Desert, a ty?
Osiołek w tym czasie zabrał się do jedzenia.
- Ryan.
Odpowiedź była krótka, bo - jak już wspominałam - Ryan zabierał się za czereśnie.
- A... należysz już do tego stada?
Zaciekawiłam się.
<Ryan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz