Ciepłe promienie słoneczne wpadały do jaskini, więc
obudziłam się. Pachniało wczesnym rankiem. Na dworze słychać było śpiew ptaków.
Idealnie. Mogłam sobie pozwiedzać tereny stada i nikt mi nie będzie
przeszkadzał. Wstałam i wyszłam przed wejście do jaskini. Wdychałam świeże
powietrze. Było tak rześko. Nie wiedziałam w którą stronę mam iść, więc w pełni
zaufałam moim nogom, które skierowały mnie na prawą stronę. Doszłam do Alei
Róż. Przepięknie pachniało różami, ale żadnej nie widziałam, a ponieważ mam żywioł
natury, wiem jak wygląda róża i wszystko o tej cudownej roślinie. Dlatego to
miejsce było tak magiczne. Nie chciałam zostawać tam zbyt długo, słodki zapach
był za piękny, aby potem można było przestać go wdychać. Potem poszłam na
Rajską Plażę. Fale przyjemnie szumiały. Położyłam się na ciepłym piasku i
myślałam o bardzo wielu rzeczach. Tymczasem słońce było już całkiem wysoko jak
na poranek i zobaczyłam pierwsze sylwetki koni. Stałam się więc niewidzialna.
Przeszłam obok jakiegoś ogiera i dwóch klaczy. Słychać było tylko cichy tętent
moich kopyt, więc konie oglądały się za mną i z lekkim zdziwieniem powracały do
swoich zajęć. Idąc tak wpadłam na kogoś. Przestałam być niewidzialna i
podniosłam wzrok.
<Tajemniczy ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz