Łzy przestały mi cieknąć po 'policzkach' i popatrzyłam na ogiera... głęboko w sercu tkwił ból, ale zamiast powiedzieć co myślę na temam Spartana... odpuściłam.
- Dziękuję, że jednak się pojawiłeś...- uśmiechnęłam się lekko do ogiera. Wstałam i podeszłam do płynącego obok strumienia. Zaczęłam przyglądać się wodzie. Była po części fioletowa. Przypominała sok ze śliwer rozmieszany z zimną wodą. Spartan, po chwili dołączył do mnie. Przyglądaliśmy się tak trzy godziny. Gdy słońce zaświeciło ukazała się wielobarwna tencza. Wskoczyłam na nią i płynęłam na stojąco przez gęsty las. Pół godziny później mogłam podziwiać chmury i słońce. W magicznej krainie spotkałam jednorożca- mojego ojca. Mocno się przytuliłam do niego.
- Wiesz Spartan? Konie po śmierci ziemskiej często zmieniają się w jednorożce, albo pegazy...- powiedziałam jakby nigdy nic się nie stało
(Spartan?)
Tencza ;_;
OdpowiedzUsuńTencza i już, bo Tenczusie ;)
Usuń