CD. Amber
-Twój plan byłby świetny, lecz jest małe ale.-zacząłem.
-A mianowicie jaki?- zaindagowała Amber, a ja poczułem, że oczy wszystkich pozostałych koni przenoszą się na mnie.
-Główna brama wejściowa.- odparłem ogólnikowo.
-Co z nią?- dociekała.
-Może być zamknięta i pewnie tak właśnie będzie.
-Co w takim razie proponujesz, aby pozbyć się tej przeszkody?
Szybko rzuciłem w stronę współwięźniów spojrzenie, a kiedy już upewniłem się, że chwilowo są oni zajęci czym innym odrzekłem ledwie dosłyszalnym szeptem:
-Coś czego ludzie się z pewnością nie spodziewają.
-A dokładniej?
-Jako, że pewnie biorą nas za zwykłe konie, zaatakujemy ją i naszych prześladowców za pomocą naszych mocy. Oczywiście tylko wtedy, gdy okaże się to niezbędne.
-Dobra, a teraz wypatrujmy ich przybycia.- zgodziła się moja towarzyszka.
Przez około pół godziny na zmianę gapiliśmy się w stronę wejścia do stajni, która w końcu się otworzyła. Weszła przed nią ta sama kobieta, która nas uśpiła wraz z wyglądającego na stajennego chłopakiem i barczystym, potężnie zbudowanym mężczyzną, który podchodził powoli do każdego z boksów i oglądał nas okiem znawcy. W końcu oświadczył:
-Biorę tego z piórami w grzywie i tę brązowo-białą klacz.
-A co z resztą?- zaindagowała rudowłosa.
-Są za słabe do jakiekolwiek pracy, a tym bardziej tej na moim ranczu.- odrzekł i zapytał.-Ile Pani za nie oczekuje?
Dziewczyna wymieniła jakąś sumę, a on ją wypłacił.
-Wyprowadź je.- rzuciła kobieta do młodzieńca, a ten natychmiast ruszył wykonać jej polecenie.
Szybko spojrzałem na Amber, która...
< Amber? Jak się zachowałaś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz