CD Solitario
Ostatnią rzeczą co widziałam jest upadający nieznajomy ogier oraz krew, która odbijała się jaskrawym kolorem na tle białego śniegu. Ta krew nie była od rzeki. Podeszłam szybko do ogiera, lekko przestraszona i sprawdziłam czy żyje. Ku mojemu zdziwieniu i obawom nic nie wskazywało na jakiekolwiek życie w nieznajomym. Podniosłam głowę. Coś mi się tu nie zgadzało... Skoro on jest martwy to czemu słyszę jego myśli. Mówią, że mózg jako ostatni gaśnie przy śmierci, jednakże nie wierzę by ogier umarł... przynajmniej w pewnym słowa znaczeniu. Nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem. Wzbudziło to we mnie jeszcze większe zdziwienie i coś nowego... Pomimo, że nie należał on do stada ani go nie znałam, nie miałam serca zostawić go tutaj, nawet jeśli jest martwy. Swoimi mocami wezwałam lekarza i szamana.
Na pomoc przyszli Ikalet oraz Sahara. No tak... lepszego medyka to tu już nie ma. Pokręciłam głową z dezaprobatą, lecz było to w ramach żartu. Jednak nie teraz czas na dowcipy. Uśmiechnęłam się lekko do obydwoje.
-Niezwykłe...- usłyszałam jak Ikalet mówi sam do siebie po dokładnym zbadaniu ogiera.
-Co takiego?- zaciekawiłam się.
-Ogier żyje, ale... nie żyje- dodała zdziwiona Sahara.
-Zabierzemy go do groty w jaskini medyków- nakazał Ikalet.
***
-Jest strasznie wychudzony i poraniony. Gdzie on łaził?- medyk co chwila sprawdzał jego stan.
-Chyba się powoli wybudza- tym razem odezwała się Sahara.
Rzeczywiście ogier powoli otwierał oczy. Nadal był odurzony, a jego myśli kłębiły się wokół niego niczym zjawy. Podeszłam bliżej.
-Jak się czujesz?- spytałam, patrząc na niego- Jesteśmy w jaskini medyków, nie masz się czego obawiać. Zabraliśmy cię tu, ponieważ...- zawahałam się, widząc jak ogier ogląda się to tu to tam- Ponieważ byłeś bardzo słaby. Pamiętasz coś? Cokolwiek?- warto było spróbować zapytać, aczkolwiek nie chciałam go zbytnio przemęczać.
Solitario?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz