Człaptałem sobie, powoli przebierając kopytami nad Skalnym Jeziorem. Słyszałem co spotkało Amber - co prawda odszedłem od niej, lecz jej śmierć mnie szczerze dobiła. Nie mogło to po mnie tak po prostu spłynąć - jeszcze nikt z mojego powodu nie umarł. Ale w sumie ... Czy to z mojego powodu zginęła? Przecież miała nowotwór. Nawet jakbym z nią nie zerwał, to przecież nie miałem wpływu na jej stan zdrowia, a rak przecież nie jest zależny od tego, czy z nią byłem czy nie. Mimo wszystko szkoda dziewczyny ... A może i dla niej lepiej że już jej nie ma? W końcu teraz nie musi już cierpieć czy to z mojego czy jakiegokolwiek innego powodu.
Pochłonięty takimi oto myślami, nawet nie wyczułem, że nie jestem tu sam. Dopiero teraz spostrzegłem, że ktoś śledzi mnie wzrokiem.
<Ktoś chce dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz