-Przecież już dzisiaj pytałeś co tam...-odpowiedziałam mu.-A u ciebie coś słychać?-dodałam.
-Nic ciekawego.-odparł przeżuwając trawę.
Spojrzałam na ślimaka na którego przed chwilą gapił się Ikalet. Rzeczywiście, bardzo ciekawy...
-Ale gorąco-stwierdziłam.
-Bardzo.-przytaknął ogier.
Spojrzałam na niego i znowu poczułam to dziwne uczucie. MIŁOŚĆ. Co?!! Jaka miłość??!! Nie!!! Że niby ja? Że co??
-Idziemy gdzieś?-zapytałam, żeby odwrócić moje myśli od tego tematu.
-Ok, ale gdzieś gdzie nie jest tak gorąco.
Zamyśliłam się. W sumie tu też nie musi być gorąco.
-Nie będzie tu gorąco. Umiem wywołać wietrzyk. Taki przyjemny wietrzyk.-uśmiechnęłam się.
-No to pokaż co potrafisz.
-Ok.
Skupiłam się bardzo mocno. Musiało się udać. Tej mocy jeszcze nie opanowałam za bardzo, no, ale niby dlaczego miałoby się nie udać? Skupiłam się jeszcze mocniej i poczułam, że działa.
-Działa!-wykrzyknęłam szczęśliwa.-Jest wietrzyk!
Ikalet spojrzał na mnie i zrozumiał, że dopiero co tak naprawdę nauczyłam się kontrolować swoją moc. Nagle mocno zawiało. Drzewa ugięły się pod siłą wiatru, a ślimak spadł z swojej gałązki.
-Bardzo przyjemny ten wietrzyk!-ogier starał się przekrzyczeć wiatr.
-Spokojnie, zaraz to naprawię!-odkrzyknęłam próbując przybrać taki wyraz pyska, żeby Ikalet wiedział, że nad wszystkim panuję.
Tyle tylko, że ja nad niczym nie panowałam. Kompletnie nie wiedziałam co robić. No to się popisałam...
< Ikalet? Ale wymyśliłam XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz