CD Mocci
Odsunąłem się do niej zdecydowanym ruchem. Czułem, jakbym patrzył na zupełnie inną klacz. Obcą klacz. Ona również wpatrywała się we mnie nierozumnym wzrokiem.
-Vito...-wydusiła tylko, a po jej policzkach popłynęły łzy.
Cofnąłem się o kilka kroków, kręcąc głową i bezgłośnie powtarzając jedno krótkie słowo "nie".
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?-spytała łamiącym się głosem.
Przez chwilę nie odpowiadałem, starając się to wszystko jakoś uporządkować w głowie. Ona ma syna?!
-Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?-wycedziłem przez zaciśnięte zęby. -Jesteś podłą hipokrytką.
Wybałuszyła oczy, po czym odwróciła łeb i załkała cicho.
-Jak możesz...-szepnęła ledwo dosłyszalnie.
Parsknąłem szorstkim śmiechem.
-Jak ja mogę?? Zastanów się lepiej, co ty wyprawiasz!-krzyknąłem, nie panując nad emocjami.-Urządziłaś mi awanturę o to, że jeszcze PRZED związaniem się z tobą, całowałem się z Nevadą i nie powiedziałem ci o tym, a tymczasem ty zatajasz fakt, że masz syna z poprzedniego związku!
Podniosła wzrok i utkwiła go we mnie. Nie zamierzałem się odwracać, uparcie wpatrywałem się w jej oczy.
-Przecież ci powiedziałam...-odparła z wyrzutem.
Parsknąłem.
-Teraz?? Teraz, kiedy mamy dwójkę dzieci i szmat czasu związku za sobą?! Chyba kpisz!-zawołałem z narastającą złością.
Mocca przestała płakać i teraz wpatrywała się we mnie z dumą.
-Więc odejdź.-powiedziała twardym głosem. -Nikt cię tu nie trzyma.
Zacisnąłem usta.
-I chyba właśnie tak zrobię...-warknąłem.
Odwróciłem się, na odchodne obrzucając ją tylko nienawistnym spojrzeniem i odszedłem, zagłębiając się w pobliski las.
Mocca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz