CD Mocci
Przez chwilę patrzyłem w jej oczy, a ona patrzyła w moje. Żadne nie zamierzało odwrócić wzroku.
-Koniec.-odparłem krótko i bez zbędnych ceregieli.
Nastąpiła głucha cisza, którą zakłócały tylko śmiechy i krzyki naszych dzieci, bawiących się na zewnątrz. Postanowiłem więc się odezwać.
-Myślę, że teraz już ani ty nie masz zaufania do mnie, ani ja do ciebie, a bez tego nie ma związku. Trudno, było, minęło, nie ma. Tak będzie lepiej. Możesz sobie iść gdzie chcesz, nie wiem, znajdź sobie tego swojego Pagasto, poszukaj jakiegoś innego frajera, który chciałby zostać jego ojczulkiem, załóżcie sobie szczęśliwą rodzinkę, ale dzieci zostają ze mną.-oświadczyłem stanowczo.
Mocca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz