CD Vito de Rain
-I całe szczęście-mruknęłam-Możesz być pewny, że wtedy mnie już nigdy nie zobaczysz. -Nie zapominaj o mnie. Nie odrzucaj-szepnął. -Ty zrobiłeś to mamie. Ja to zrobię tobie. -Dlaczego chcesz się na mnie zemścić za błędy matki i moje? -Bo to przez ciebie straciłam rodzinę. Kiedy mama przyjdzie, poproszę ją, żeby mnie od ciebie zabrała. Westchnął i przeszedł się parę razy po jaskini. -Dobrze, poproś-powiedział w miarę spokojnie-Ale nie bądź rozczarowana, jeśli ci odmówi. -Nie będę rozczarowana. Nawet jeśli odmówi mi teraz, to na pewno będzie chciała ze mną mieszkać, kiedy dorosnę. -Zobaczymy-mruknął-A teraz idź spać. Jasne. Łatwo mu mówić. On sobie zaśnie spokojnie. A mama? Nawet Castiel stracił swoją zwyczajną radość życia. Właściwie to co teraz robi mama? Myśli o nas tak jak ja o niej? Może próbuje zasnąć, albo spaceruje po jakimś lesie... Istniało mnóstwo scenariuszy. I jak dużo czasu może zająć myślenie? Całą noc? Czy może tylko godzinę? Aż wstyd było mi się przyznać, ale nie wytrzymałam... Byłam padnięta. Rano obudził mnie wrzask jakiegoś ptaka. Chyba zamieszkał tu jakiś lis, który teraz mordował okoliczne ptactwo. Ojciec, o dziwo, chyba nie spał. Wyglądał prawie tak samo jak mama po nieprzespanej nocy. Może trochę gorzej, ale w sumie to mnie nie obchodziło. Nie współczułam mu. Jak teraz musiała wyglądać mama? Zresztą, to i tak dzisiaj dostanę odpowiedź na to pytanie. -Jak się czujecie?-zapytał ojciec, ale Castiel się nie odezwał. -Niech cię to nie obchodzi-burknęłam. -Pomyślałem, że może chcecie wiedzieć, że mama już przyszła. -Mama? Już? Tak wcześnie?-zdziwiliśmy się. Od razu wybiegłam przed jaskinię rozglądając się nerwowo dookoła. Dostrzegłam ją na polanie przed jaskinią. Popędziłam ile sił w nogach. I tak wydawało mi się, że za wolno. Od razu dostrzegłam u niej silne znaki niewyspania. Uśmiechnęła się blado, gdy nas zobaczyła. -Mamo-rzuciłam się w jej objęcia-Tak bardzo mi cię brakowało. Przytuliła nas, ale nic nie mówiła. Nie musiała. -Zabierz mnie stąd. Nie chcę mieszkać z tatą-zaszlochałam. -Kochanie-popatrzyła na mnie przepraszająco-Nie mogę. Choćbym nie wiem jak chciała. -To chociaż z nim porozmawiaj. Proszę. -Dobrze. Postaram się, żeby zaczął się z tobą dogadywać. Ale ty też tego musisz chcieć. -Dobrze-odparłam, chociaż wcale nie chciałam się z nim godzić. Chodziło mi tylko o to, żeby porozmawiali. Odprowadzałam mamę wzrokiem. Dokładnie śledziłam każdy jej krok. Szła powoli w stronę jaskini. Zatrzymała się przed wejściem. Zawahała się, nie wiedząc co robić. Po chwili wyszedł ojciec. Znów zobaczyłam ich razem i od razu się uśmiechnęłam. Ale po sekundzie zrozumiałam, że przecież są już tylko... nawet nie wiedziałam jak to określić. Ale cieszyłam się. Dopięłam swego. Rozmawiają. Vito? |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz