niedziela, 30 marca 2014

Od Mocci

CD Vito de Rain

Wycofałam się szybko i speszona uciekłam. Łzy napełniły moje oczy.
"Nie potrafię przestać cię kochać"
Przynajmniej ja się nienawidziłam. I wolałam, żeby on też czuł do mnie nienawiść. Byłoby to dużo łatwiejsze do zniesienia, niż jego miłość. Wiedziałam, że go zraniłam. Bolało mnie to. Schrzaniłam mu życie. Nie potrafił o mnie zapomnieć i to było jego przekleństwo.

*Jakiś czas później*

Pierwszy raz od czasu felernej rozmowy zawitałam na polanę przed jaskinią. Było ciepło, a ptaki świergotały radośnie. Dostrzegłam parę skaczących z gałęzi na gałąź. Szkoda tylko, że ja nie czułam się taka radosna. Po chwili z jaskini wyłoniła się moja córka. Taka duża, dorosła. Za nią wyłonił się kolejny łeb. Castiel. Uśmiechnęli się i podeszli powoli. Nie wytrzymałam. Po moich policzkach spłynęły łzy wzruszenia.
-Wyrośliście-przytuliłam ich.
-Dlaczego nie przychodziłaś?-zapytała Coelsho, która teraz też nie mogła powstrzymać łez szczęścia.
-Nie... Nie mogłam. Nie chciałam się widzieć z tatą-wbiłam wzrok w kopyta. Musiałam zacząć ich traktować jak dorosłych, a dla matki jest to zawsze trudne.
Po paru sekundach ujrzałam inne kopyta, później długie nogi i smukłą szyję. W końcu spojrzałam w oczy, których dzisiaj tak bardzo chciałam uniknąć, a za które niedawno oddałabym wszystko... Dalej byłam na siebie zła, że zraniłam kogoś, kogo kocham...

Vito?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz