Szłam sobie po łące, rozglądając, czy nie ma tu jakiegoś życia do
wybicia. Ale byłam sama. Obecnie, chciałam skończyć z zabijaniem innych
koni a przerzucić się na wilki, pumy. Ot tak, inna śmierć. Lecz nagle na
horyzoncie ujrzałam jakiegoś konia. ''Byleby ze mną nie gadał'' -
pomyślałam zawzięcie.
Jednak zbliżał się do mnie. Kara klacz. Najeżyłam się cała.
-Co ty tu robisz? - spytała groźnym głosem
-Feta jestem, a co do tego co tu robię figa cię to obchodzi - pokazałam jej język
-Masz stąd iść! - zagroziła mi
-A co mi pyskata damulko zrobisz? - wyśmiewałam się z niej
-Oj, ty jeszcze nie wiesz? - spytała, otaczając mnie
-Co mam wiedzieć? Mało mnie obchodzi kim jesteś! - wrzasnęłam - Skoroś taka mądra, zabij mnie. Nie dasz rady. hahaha.
Midnight, cd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz