CD Coelsho
-Nigdzie nie pójdziesz!-oświadczyłem twardym, nieznoszącym sprzeciwu głosem, choć w rzeczywistości cały dygotałem od wewnątrz z bezsilności. -Nie będziesz się teraz szwendać po nocy, jeszcze tego by mi brakowało, żeby przez nią coś ci się stało!
Zmierzyła mnie morderczym spojrzeniem, a w jej oczach, mimo otaczającej nas zewsząd ciemności, dało się dostrzec błyski łez.
-Nienawidzę cię...-wysyczała przez zaciśnięte zęby i zdecydowanym krokiem ruszyła ku swojemu legowisku, a położywszy się na nim, odwróciła się do mnie tyłem. Wyraźnie dało się słyszeć jej stłumiony szloch.
Spojrzałem na Castiela, jakby oczekując od niego zrozumienia, jednak ten patrzył na mnie wyjątkowo niepewnie. Westchnąłem i podszedłem do córki.
-Odejdź!-krzyknęła przez łzy, kiedy spróbowałem się koło niej położyć.
-Coelsho...-szepnąłem bezradnie. -Zrozum, nikt nikogo tutaj o nic nie obwinia... Ja i mama nie jesteśmy już razem i nic na to nie poradzimy. Coś takiego jak zaufanie istnieje tylko przez pewien okres czasu, dopóki tego nie zniszczysz. Potem możesz robić wszystko, by to naprawić, ale blizny i tak pozostaną.
-Nieprawda!-zawołała, powstrzymując gwałtowny szloch.
Przez dłuższą chwilę milczałem.
-To tak, jak z gwoździami.-odezwałem się po jakimś czasie.-Jeżeli wbijesz je w deskę, a później wyciągniesz, to dziura i tak pozostanie i nie da się jej niczym załatać. Tak samo jest z zaufaniem. Możesz nie wiem jak bardzo starać się je odbudować, a ślad i tak zawsze pozostanie i nic na to nie poradzimy.-zrobiłem przerwę, wbijając spojrzenie w przeciwległą ścianę, na której tańczyły smugi księżycowego światła.-Mama i ja będziemy was zawsze kochać najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. Mama zgodziła się, żebyście ze mną zamieszkali, a niedługo i tak będziecie już dorośli, sama przecież doskonale o tym wiesz... Wtedy sama będziesz o sobie decydować, a mi nie będzie nic do tego.
Coelsho?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz