CD historii Nevady
-Tak... yhym... podobno umiemy się ślizgać- wymodelowałem tak głos, by był słyszalny jako żartobliwy, a zarazem kpiący.
-Cicho... Ja umiem- powiedziała i wstała, lecz po chwili znowuż upadła
-Następna gleba. Pomóc ci?- wstałem na nogi ostrożnie
-Nie, dam radę- uśmiechnęła się, lecz po chwili znowuż grzmotnęła boleśnie
-Tak to jest gdy chce się zrobić samemu, moja Zosiu Samosiu- pomogłem jej wstać
Spojrzała na lód, a potem zmieniła wyraz twarzy na pełen dumy.
-I co? Umiem- zachichotała cicho
-Z pomocą? Oczywiście, że tak- uśmiechnąłem się szarmancko
Zaśmiała się, a jej twarz uśmiechała się promiennie.
-Mogła byś się tak ciągle uśmiechać- spojrzałem na nią uważnie
-A niby to czemu?- zdziwiła się
-Bo wtedy ładnie wyglądasz, chociaż twoja maść za bardzo się zmywa z otoczeniem- zmarszczyłem lekko brwi
-Dobry kamuflaż przed drapieżnikami- zaśmiała się znowu
-Chociaż coś...- zażartowałem i ruszyłem po lodzie.
-Co to ma znaczyć ,,chociaż coś"- ruszyła za mną stępem
Odwróciłem na chwilę głowę i posłałem jej złośliwy uśmiech.
<Nevada?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz