C.D Qerida.
Spojrzałam na niego. Westchnęłam tak cicho aby nie usłyszał. Lecz niestety usłaszał to. Spojrzał na mnie. - Czy coś się stało? - zapytał. - Tak.. To znaczy nie. - odparłam szybko. - Rossa za długo Cię znam by nie poznać po tobie,że coś jest a to twoje kłamanie Ci jakoś nie idzie. - powiedział. - Mów co jest. - Nie! Spojrzał na mnie. - Rossa mów! - mruknął. - Nie.- odparłam. - Tak! - Nie. - Tak. - Nie!!!! - Tak!!! Tak też zaczęliśmy się prawie ,że przekrzykiwać. Popatrzył na mnie. - No dobra powiem co mi jest. - mruknęłam. - No wreszcie. - odparł. - Kiedy wspomniałeś co się wydarzyło w SBK od razu stałeś się taki jakiś... No e... - Jaki? - dopytywał się. - No taki sztywny,nieczuły... Pozbawiony serca dla mnie. Zadowolony ,że Ci powiedziałam? - spytałam. <Qerido?> |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz