C.D. Rossy
Uśmiechnąłem się do niej czule.
- Moja córeczka. Już nie taka mała.
Westchnąłem i wpatrzyłem sie w niebo. Granat pokrył nieboskłon, a na nim błyszczały już pierwsze gwiazdy. Podniosłem się mozolnie i otrzepałem z resztek wody. Potem pomogłem wstać Rossie.
- Późno już - stwierdziłem - Muszę poszukać Tamizy - spojrzałem smutno na córkę - I przespać się. Lata już nie te.
- Nie gadaj tak - zachichotała.
- Możemy spotkać się jutro, pojutrze, kiedy zechcesz, ale ja potrzebuje snu - ziewnąłem - Do zobaczenia - ucałowałem ją w czoło.
Uśmiechnąłem sie jeszcze do córki i ruszyłem w stronę jaskini. Zmęczony i spragniony snu przy ukochanej. Przekroczyłem próg "domu" i rozejrzałem się w koło.
- Tamizo? Jesteś tu?
Zamknąłem oczy z nadzieją, że gdy je otworzę, będzie przy mnie.
Rossa? Tamiza?
Uśmiechnąłem się do niej czule.
- Moja córeczka. Już nie taka mała.
Westchnąłem i wpatrzyłem sie w niebo. Granat pokrył nieboskłon, a na nim błyszczały już pierwsze gwiazdy. Podniosłem się mozolnie i otrzepałem z resztek wody. Potem pomogłem wstać Rossie.
- Późno już - stwierdziłem - Muszę poszukać Tamizy - spojrzałem smutno na córkę - I przespać się. Lata już nie te.
- Nie gadaj tak - zachichotała.
- Możemy spotkać się jutro, pojutrze, kiedy zechcesz, ale ja potrzebuje snu - ziewnąłem - Do zobaczenia - ucałowałem ją w czoło.
Uśmiechnąłem sie jeszcze do córki i ruszyłem w stronę jaskini. Zmęczony i spragniony snu przy ukochanej. Przekroczyłem próg "domu" i rozejrzałem się w koło.
- Tamizo? Jesteś tu?
Zamknąłem oczy z nadzieją, że gdy je otworzę, będzie przy mnie.
Rossa? Tamiza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz