CD Souffle
Stałam w osłupieniu, przyglądając się źrebakowi ze zdumieniem, a jednocześnie szarpiącą mnie od wewnątrz goryczą. On będąc w tak młodym wieku przeżył więcej, niż niejeden dorosły przez całe życie...
-I chcesz mi powiedzieć, że przybłąkałeś się tutaj zupełnie sam?-spytałam, nie ukrywając zdziwienia.
Pokiwał głową, a jego policzki zalśniły.
-Hej, nie płacz!-zawołałam, ocierając pyskiem jego łzy.
Podniósł smutny wzrok i utkwił go we mnie. Serce ścisnęło mi się na ten widok.
-Ktoś się tobą opiekuje? Opiekunki, nauczyciele, alfy?-spytałam, czując w środku pewien rodzaj wyrzutów sumienia w związku z tym, że tak uporczywie zasypuję go lawiną pytań, jednak to tylko i wyłącznie dla jego dobra...
Tym razem pokręcił głową.
Nabrzmiało we mnie oburzenie. Że tez nikogo to nie zainteresowało i nikt nic z tym nie zrobi! Tak nie może być!
-Chodź, pójdziesz ze mną.-zwróciłam się do ogierka, uśmiechając się łagodnie.
Souffle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz