CD historii Rossy
Zaśmiałem się głośno, wpadając jak burza do zimnej wody.
-Ty jesteś chyba naprawdę nieźle kopnięty... Słoneczko nie przygrzało?- spojrzałam z ironią, wychodząc z wody
-Na razie nie, a co?- uśmiechnąłem się
-Nic... Po prostu... nie ważne. Jesteś wariat!- krzyknęła
-Wiem. A ty przyjaciółką wariata. Nie mów, że wychodzisz z wody- spojrzałem na nią
-Wychodzę, a żebyś wiedział- otrzepała się
-Rossuniu, no pobaw się z Qeridem- zrobiłem słodkie oczka
-Nie masz czasem zmiany- uśmiechnęła się złośliwie
-Ha! Nie, mam odpoczynek caaałe trzy dni- wyszedłem na trawę
-O... Chyba Cię lubią jeśli po tygodniu wolnego i jednym dniu roboty dają Ci znowuż trzy dni urlopu- oparła się o drzewo
-Widzisz... Jestem geniuszem nad geniuszami. Nikt mnie nie pobije, ponieważ jam jest Qerido- Wielki Mistrz od genialnych planów i rozmyślania- uniosłem dumnie głowę, kierując się w kierunku klaczy, jednak potknęłam się o głupi kamień i wylądowałem obok krzaków.
-Yhm... Qerido- Wielki mistrz od potykania się i zaliczania gleb- uśmiechnęła się zadziornie, odsłaniając kopytem moją grzywkę z oczu.
-To wszystko przeciwko mnie. To wszystko przez małe ninja. Teraz muszę szykować się do wielkiej bitwy- stanąłem szybko na nogi
-Miedzy małymi ninjami?- podniosła brew do góry
-Czy to miał być sarkazm?- spojrzałem na nią i podszedłem, otrzepując się z resztek gałęzi i błota.
<Rossa? Głupawka mnie bierze xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz