CD
Ogier popatrzył na mnie niewidzącym spojrzeniem.
-Tak. -odparł w końcu, kierując wzrok prosto w moje oczy.
Zapadła cisza, podczas której wpatrywałam się w niego z irytacją, czekając na to, co ma do powiedzenia.
-Chciałbym
znać twoje imię. I wiedzieć dlaczego to zrobiłaś. Przecież klacze są
słabe, nie musiałaś udowadniać tego. Czarami da się zrobić wszystko, ale
założę się, że gdybyś miała się ze mną bić, bałabyś się cokolwiek
zrobić.- wydusił, starając się wyglądać dumnie na tyle, na ile pozwalały mu ciasno opinające się gałęzie.
Stanęłam dęba i grzmotnęłam go kopytami w klatkę piersiową. Poczułam chrzęst łamanych co najmniej trzech żeber. Wybałuszył oczy, przez chwilę nie mogąc złapać oddechu. Zaczął się też krztusić krwią, która skapywała mu z pyska. Gałęzie i korzenie, na mój znak, stały się takie, jak uprzednio, powodując, że ogier spadł na ziemię z głuchym łoskotem. Jęknął ciężko i opadł głową na śnieg, nie poruszywszy się. Podeszłam do niego z gracją.
-Nie ma sens zdradzać ci mojego imienia, jeszcze o mnie usłyszysz... Oczywiście o ile przeżyjesz, w co wątpię.-znów szepnęłam mu do ucha lodowatym głosem. -Co do reszty twoich... nazwijmy to, zarzutów...-tutaj urwałam, by kopnąć go w brzuch tuż pod klatką piersiową. Z gardła wyrwał mu się zduszony okrzyk, jednak brakowało mu sił, by krzyknąć głośno.-Naprawdę uważasz, że dałbyś mi radę? Cóż za słodka naiwność...
Nic nie odpowiedział, nie miał na to siły. Uśmiechnęłam się do siebie, patrząc na niego z wyższością.
-Ze mną się nie zadziera. Zapamiętaj to sobie.-mówiąc to, odeszłam w głąb lasu, zostawiając ogiera samemu sobie.
No i znowu... >KLIK< ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz