wtorek, 25 marca 2014

Od Jack'a

C.D. Rossy

- Więc jednak - uśmiechnąłem się i mrugnąłem do Rossy - Nie martw się. Zachowam to dla siebie - zachichotałem.
- Przecież mówiłam - przyjaciel - spuściła wzrok zawstydzona.
- Wszyscy tak mówią - uśmiechnąłem się do niej.
- Wszyscy, znaczy kto? - odparła już pewnie.
- Znaczy wszyscy. Wszyscy zakochani.
- Tato! - szturchnęła mnie i trzeba jej to przyznać, że prawie się przewróciłem.
- Czy to tak ładnie na swojego staruszka napadać? - zaśmiałem się po raz kolejny.
Bawiła mnie ta cała sytuacja. Znałem Qerida bardzo dobrze. Traktowałem jak przyjaciela, a nie przeszkadzało mi to mówić o ewentualnym uczuciu mojej córki do niego. Zdawałem sobie świetnie sprawę jak głupio to brzmi.

Rossa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz