CD Tamizy
Wstała powoli i otrzepała się z resztek ziemi, a ja podskakiwałem w miejscu. Zrobiła zadziorną minę i ruszyła w moja stronę powolnym krokiem. Przekrzywiłem łeb i wbiłem w nią pytający wzrok.
- Serio? - spytałem i zatrzymałem się na chwilę.
- Serio - odparł uśmiechając się zadziornie.
Westchnąłem ciężko. Tamiza przestąpiła jeszcze krok do przodu, po czym rzuciła eis na mnie jednym susem.
- To nie fair! - krzyknąłem i zaśmiałem się, gdy role się odwróciły.
Wystawiła do mnie język i ruszyła biegiem przed siebie. Pokręciłem łbem i już biegłem za nią. Krajobraz zgubiłem w pędzie. Była tylko ona biegnąca przede mną. Jej śmiech i iskierki w oczach, gdy raz po raz się odwracała.
- Złap mnie Jackie! - krzyczała.
Wtedy ja przyśpieszałem i byłem już tuż za nią. Jednak ona była szybka i z łatwością mi się wymykała. Wbiegaliśmy pod górki i zbiegaliśmy po ich zboczach. Śmiech towarzyszył nam nieustannie. Nagle wbiegłem w błoto i poślizgnąłem się niefortunnie. Przekoziołkowałem w brązowej kałuży i wyhamowałem pyskiem. Wstałem strzepując z siebie błoto. Uniosłem kopyto ściekające tą brązową mazią i wykrzywiłem się mimowolnie.
- I znowu: To nie fair!
Tamiza zaśmiała się i stanęła dęba. Jej grzywa wyglądała niesamowicie targana przez wiatr. Wywróciłem oczyma w odpowiedzi na jej popis, ale mimo wszystko byłem zachwycony.
Tamizia? xD
Wstała powoli i otrzepała się z resztek ziemi, a ja podskakiwałem w miejscu. Zrobiła zadziorną minę i ruszyła w moja stronę powolnym krokiem. Przekrzywiłem łeb i wbiłem w nią pytający wzrok.
- Serio? - spytałem i zatrzymałem się na chwilę.
- Serio - odparł uśmiechając się zadziornie.
Westchnąłem ciężko. Tamiza przestąpiła jeszcze krok do przodu, po czym rzuciła eis na mnie jednym susem.
- To nie fair! - krzyknąłem i zaśmiałem się, gdy role się odwróciły.
Wystawiła do mnie język i ruszyła biegiem przed siebie. Pokręciłem łbem i już biegłem za nią. Krajobraz zgubiłem w pędzie. Była tylko ona biegnąca przede mną. Jej śmiech i iskierki w oczach, gdy raz po raz się odwracała.
- Złap mnie Jackie! - krzyczała.
Wtedy ja przyśpieszałem i byłem już tuż za nią. Jednak ona była szybka i z łatwością mi się wymykała. Wbiegaliśmy pod górki i zbiegaliśmy po ich zboczach. Śmiech towarzyszył nam nieustannie. Nagle wbiegłem w błoto i poślizgnąłem się niefortunnie. Przekoziołkowałem w brązowej kałuży i wyhamowałem pyskiem. Wstałem strzepując z siebie błoto. Uniosłem kopyto ściekające tą brązową mazią i wykrzywiłem się mimowolnie.
- I znowu: To nie fair!
Tamiza zaśmiała się i stanęła dęba. Jej grzywa wyglądała niesamowicie targana przez wiatr. Wywróciłem oczyma w odpowiedzi na jej popis, ale mimo wszystko byłem zachwycony.
Tamizia? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz