Patrzyłem jak odchodzi, a za nią dwa
małe..., moje źrebaczki, niczego nie podejrzewające, nie wiedzące, że
nigdy więcej nie zobaczą swojego ojca.
- Clever... - powiedziałem cicho, jednak mnie nie usłyszała - Proszę, nie...
Machnęła ogonem i przyspieszyła do kłusa. Nie mogłem się ruszyć, patrzyłem bezradnie jak moja ukochana Clever, moja partnerka i dzieci odchodzą. Znikły..., znikły za gęstwiną krzaków i drzew. Dopiero wtedy się ocknąłem i ruszyłem galopem za nimi. Nie było ich.
***(dwa miesiące później)***
Galopowałem po terenach stada. Stada do którego właśnie dołączyłem. Rozglądałem się zaciekawiony dookoła. Wiosna rozpoczęła się już na dobre. Było ciepło i przyjemnie, żadnego błota. Słońce miło muskało mój pysk i ogrzewało ciało, a niebie nie było ani jednej chmurki. Marzec... jest już marzec... Wiosna. Wszystko zaczyna się budzić do życia. Zauważyłem z daleka konia. Skręciłem w jego kierunku i po chwili byłem koło niego. Był to ogier, gniady ogier z latarnią na pysku
- Cześć - uśmiechnąłem się
- Hej - przywitał się
- Jestem Black Prince, a ty? - przedstawiłem się
- Yamaray - uśmiechnął się - Należysz do stada?
- Tak, właśnie dołączyłem - odparłem
- Czyli nowy? - zaśmiał się
- Dokładnie
(Yamaray? )
- Clever... - powiedziałem cicho, jednak mnie nie usłyszała - Proszę, nie...
Machnęła ogonem i przyspieszyła do kłusa. Nie mogłem się ruszyć, patrzyłem bezradnie jak moja ukochana Clever, moja partnerka i dzieci odchodzą. Znikły..., znikły za gęstwiną krzaków i drzew. Dopiero wtedy się ocknąłem i ruszyłem galopem za nimi. Nie było ich.
***(dwa miesiące później)***
Galopowałem po terenach stada. Stada do którego właśnie dołączyłem. Rozglądałem się zaciekawiony dookoła. Wiosna rozpoczęła się już na dobre. Było ciepło i przyjemnie, żadnego błota. Słońce miło muskało mój pysk i ogrzewało ciało, a niebie nie było ani jednej chmurki. Marzec... jest już marzec... Wiosna. Wszystko zaczyna się budzić do życia. Zauważyłem z daleka konia. Skręciłem w jego kierunku i po chwili byłem koło niego. Był to ogier, gniady ogier z latarnią na pysku
- Cześć - uśmiechnąłem się
- Hej - przywitał się
- Jestem Black Prince, a ty? - przedstawiłem się
- Yamaray - uśmiechnął się - Należysz do stada?
- Tak, właśnie dołączyłem - odparłem
- Czyli nowy? - zaśmiał się
- Dokładnie
(Yamaray? )
- Byłeś już pozwiedzać tereny? - zapytałem z uśmiechem. Kary ogier wydawał się być miły.
OdpowiedzUsuń- Tak nie do końca. - odparł lekko trzęsąc łbem, po czym się zaśmiał.
- Ja też niezbyt znam okolice, dołączyłem tutaj całkiem nie dawno. - odpowiedziałem. Niezbyt wiedziałem o czym z nim rozmawiać.
- Czym się zajmujesz? - zapytał.
- Jestem szamanem, wiesz takie tam bawienie się magią i ziółkami. - zaśmiałem się. Ogier bawiący się ziółkami, ciekawe co sobie o tym pomyśli.
- Hmm... ciekawe zajęcie. - powiedział udając poważnego, lecz kiedy spojrzałem na niego, obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
- A ty czym się zajmujesz? - dodałem po chwili.
- Jestem strażnikiem. - powiedział unosząc dumnie łeb.
- Strażnikiem powiadasz, a jakie to strażnik ma moce? - zapytałem z zaciekawieniem.
- Psychiczne. - odpowiedział pokazując swoją wyższość.
- A wiesz, że ja również mam psychiczne. - również uniosłem łeb i spojrzałem na niego.
Black Prince? Nie wiedziałem, że jestem gniady. Myślałem, że kary.