sobota, 25 stycznia 2014

Od Vito de Rain

CD Mocci

-Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę...-szepnąłem, pozwalając, by wtuliła się w moją grzywę.
Trwaliśmy tak w objęciach, a ja wsłuchiwałem się w szaleńcze bicie mojego serca. Po tak długim czasie, tylu cierpieniach i nienawiści w końcu naprawdę poczułem, że je mam. A to wszystko dzięki Niej... Mocce. Ona też nie ma łatwo, a teraz jeszcze znajduje siłę na to, żeby pocieszać mnie, chociaż tak naprawdę to ona potrzebuje tego pocieszenia najbardziej. Wziąłem głęboki wdech.
-Mocca...-zacząłem.
-Tak?-oderwała się ode mnie i spojrzała prosto w oczy. To spojrzenie było tak przeszywające, iż miałem wrażenie, że klacz ma wgląd na moją duszę i myśli, toteż szybko odwróciłem wzrok. Jeszcze chwilę temu byłem bliski powiedzenia jej, co czuję, jednak teraz cała moja pewność siebie nagle wyparowała, pozostawiając małego, bezbronnego źrebaka w ciele dorosłego ogiera-mordercy.
-Dobrze, że jesteś...-powiedziałem wreszcie cicho.

Mocca? Ja też <33


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz