CD Nevady
"Zaskocz mnie", ależ sobie wymyśliła...
-No to chodźmy.-odparłem i ruszyłem przez warstwę świeżego śniegu.
-Może trochę przyspieszymy?-zaproponowała -Chłodno się robi...
-Możemy...
Tak więc ruszyliśmy kłusem, rozbryzgując śnieg dookoła. Nie zdążyliśmy jednak pokonać nawet 20 m, kiedy poczułem, że tracę równowagę, a zaraz potem moje ciało zalała fala zimna. Pośliznąłem się i przewróciłem w dość dużą warstwę śniegu.
-Niezdara jestem...-mruknąłem, wstając.
-Powiedziałabym raczej, że bałwan.-odparła rozbawiona klacz.
Uśmiechnąłem się do niej.
-Bałwan też pasuje.
Ruszyliśmy po raz drugi, teraz uważniej stawiając każdy krok i śmiejąc się co chwila z siebie nawzajem. Całkiem miło spędzało mi się czas z Nevadą, nie powiem, że nie, a do tego była taka piękna... W pewnym momencie zauważyłem, że mi się przygląda. Udałem, że tego nie widzę, ale sytuacja powtórzyła się raz, potem drugi i trzeci. W końcu nie wytrzymałem.
-Na co się tak patrzysz?-spytałem rozbawiony.
Nevada nie wyglądała na zawstydzoną. Wręcz przeciwnie, uśmiech nie znikał z jej pyska.
-Mówią, że jesteś strasznym ponurakiem i gburem. Jakoś przestałam w to wierzyć.-odparła.
Parsknąłem śmiechem.
-Nie wiem, czy powinienem uznać to za komplement, czy obrazić się na cały świat.
Nevada?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz