CD Vito de Rain
-Nie, w końcu mam przy sobie mordercę-uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Dokładnie, masz mordercę, a nie odstraszacza duchów.
-Nie tylko duchy tam na nas czekają-powiedziałam poważnie i ruszyłam na leśną ścieżkę. Vito ruszył za mną.
-Jesteś odważniejsza, niż myślałem-szepnął mi do ucha, aż przebiegł mnie przyjemny dreszcz.
Chwilę szliśmy w ciszy, a jedynymi dźwiękami były nasze oddechy i, do czego ciężko mi się przyznać-moje łomoczące ze strachu serce. Wiatr co chwila poruszał skrzypiące gałęzie. Może to jednak nie był on, a jakiś niesforny poltergeist, który przycupnął na drzewie i po cichu się z nas śmiał. Stanęliśmy dopiero na jakiejś polanie, a wysoko nad nami wznosiły się korony drzew.
-I co, nie boisz się?-Vito zagadnął z zawadiackim uśmiechem.
-Przestań, niby czego?-prychnęłam, ale drżenie głosu mnie zdradziło.
-Mhm... widzę-powiedział ironicznie, a ja zmrużyłam oczy.
-Lepiej chodź, bo jakiś stwór cię napadnie-mruknęłam i ruszyłam dalej, ale stanowczy ruch Vita powstrzymał mnie przed zrobieniem kolejnego kroku.
-Czekaj-szepnął-Nie słyszysz? Coś tu jest.
-Tak, oczywiście-syknęłam-Teraz chcesz mnie nastraszyć.
-Nie, przysięgam-powiedział bardzo cicho-Być może to strzyga, a może poltergeist.
W tym momencie coś przebiegło obok nas. Vito mrugnął do mnie porozumiewawczo i puściliśmy się pędem. Coś ruszyło za nami. Gnało, przemykało między drzewami z niezwykłą zręcznością. Myślałam, co pierwsze stracę-płuca ze zmęczenia, czy serce ze strachu. Nie wiem, ile trwał bieg, ale w końcu stworzenie odpuściło. Pobiegliśmy jeszcze kawałek i znaleźliśmy się poza terenem lasu.
-To na pewno nie była strzyga, bo by nas zaatakowała. Nie wiem co to , ale na pewno nie lubi towarzystwa. Dobrze się czujesz?-zapytał mnie z troską.
-Tak-wysapałam-tylko jestem padnięta.
-Fakt, ja też. Odpocznijmy-zaproponował i niechcący mnie trącił.
Zadrżałam. Jakoś dziwnie reaguję na jego dotyk.
Vito? Jak to pisałam, to mi się "Wiedźmin" przypomniał xd
-Nie, w końcu mam przy sobie mordercę-uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Dokładnie, masz mordercę, a nie odstraszacza duchów.
-Nie tylko duchy tam na nas czekają-powiedziałam poważnie i ruszyłam na leśną ścieżkę. Vito ruszył za mną.
-Jesteś odważniejsza, niż myślałem-szepnął mi do ucha, aż przebiegł mnie przyjemny dreszcz.
Chwilę szliśmy w ciszy, a jedynymi dźwiękami były nasze oddechy i, do czego ciężko mi się przyznać-moje łomoczące ze strachu serce. Wiatr co chwila poruszał skrzypiące gałęzie. Może to jednak nie był on, a jakiś niesforny poltergeist, który przycupnął na drzewie i po cichu się z nas śmiał. Stanęliśmy dopiero na jakiejś polanie, a wysoko nad nami wznosiły się korony drzew.
-I co, nie boisz się?-Vito zagadnął z zawadiackim uśmiechem.
-Przestań, niby czego?-prychnęłam, ale drżenie głosu mnie zdradziło.
-Mhm... widzę-powiedział ironicznie, a ja zmrużyłam oczy.
-Lepiej chodź, bo jakiś stwór cię napadnie-mruknęłam i ruszyłam dalej, ale stanowczy ruch Vita powstrzymał mnie przed zrobieniem kolejnego kroku.
-Czekaj-szepnął-Nie słyszysz? Coś tu jest.
-Tak, oczywiście-syknęłam-Teraz chcesz mnie nastraszyć.
-Nie, przysięgam-powiedział bardzo cicho-Być może to strzyga, a może poltergeist.
W tym momencie coś przebiegło obok nas. Vito mrugnął do mnie porozumiewawczo i puściliśmy się pędem. Coś ruszyło za nami. Gnało, przemykało między drzewami z niezwykłą zręcznością. Myślałam, co pierwsze stracę-płuca ze zmęczenia, czy serce ze strachu. Nie wiem, ile trwał bieg, ale w końcu stworzenie odpuściło. Pobiegliśmy jeszcze kawałek i znaleźliśmy się poza terenem lasu.
-To na pewno nie była strzyga, bo by nas zaatakowała. Nie wiem co to , ale na pewno nie lubi towarzystwa. Dobrze się czujesz?-zapytał mnie z troską.
-Tak-wysapałam-tylko jestem padnięta.
-Fakt, ja też. Odpocznijmy-zaproponował i niechcący mnie trącił.
Zadrżałam. Jakoś dziwnie reaguję na jego dotyk.
Vito? Jak to pisałam, to mi się "Wiedźmin" przypomniał xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz