CD Nevady
-Skoro musisz...-odparłem obojętnie i odsunąłem się lekko.
Klacz z wdziękiem usiadła obok mnie, przez dłuższą chwilę się nie odzywaliśmy. Denerwowało mnie to. Owszem, lubię siedzieć w ciszy, ale kiedy jestem sam, bo kiedy siedzi przy mnie inna, w dodatku obca osoba, zaczyna mnie to irytować. Już miałem coś powiedzieć, kiedy klacz odezwała się pierwsza.
-Więc... ty też należałeś do Stada Błękitnego Księżyca, tak?-spytała niepewnie.
-Owszem.-skinąłem głową.
Nevada, o ile dobrze pamiętam jej imię, jakby chwilę zastanawiała się nad zadaniem kolejnego pytania. Otwierała i zamykała usta, jakby nie mogła się zdecydować, czy coś powiedzieć.
-Ale... potem zniknąłeś, prawda?-odezwała się wciąż niepewnie.
Znów skinąłem głową.
-Porwali mnie ci od Czarnych Grzyw. Zresztą nie tylko mnie.-odparłem obojętnie.
Nevada?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz