Spojrzałem na nią dziwnie. To zabolało. To jak się odezwała. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
Czułem jak do oczu napływają mi łzy. Nie chciałem tracić przyjaźni. Jednak ona...
Spuściłem głowę. Nie miałem siły. Po policzku spłynęła łza. Wytarłem ją szybko.
-Nie wiem co w ciebie wstąpiło. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi...- zaciąłem.
Odwróciłem się. Kolejna łza spłynęła z oka, zatapiając się w śnieg. Wiatr powiał zimno. Wyczytał wszystko. Wziąłem głęboki oddech. W pewnej chwili nie chciało mi się żyć, chciałem być gdzieś gdzie mógłbym spokojnie galopować przez łąkę i nie mieć problemów. Podniosłem głowę i spojrzałem na chmury.
-Czemu tak nie może być!? Czemu!?- krzyknąłem na głos.
Teraz dopiero łzy rozpływały się na mojej sierści. Pokręciłem głową, jakbym zaprzeczał.
<Rossa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz