CD Mocci
Trochę zdezorientowało mnie jej zakłopotanie. Co to może oznaczać?? Może... może ona nie odwzajemnia tego, co czuję wobec niej ja?.. Nie potrafiłem rozszyfrować jej milczenia, ani też samemu się odezwać. Serce podjechało mi do gardła, całkowicie blokując słowa, które miałem zamiar wypowiedzieć. Moja odwaga mordercy nagle gdzieś się zawieruszyła, po raz kolejny pozostawiając małego, bezbronnego źrebaka w ciele dorosłego ogiera. W pewnym momencie Mocca podniosła wzrok i to on zadecydował o wszystkim. Nie mogłem stchórzyć, nie teraz, kiedy ona i tak dowiedziała się już o wszystkim. Teraz nie ma odwrotu. Znów spuściła głowę, jednak zaraz podniosłem ją swoim pyskiem i zbliżyłem swoje usta do jej. Początkowo chyba próbowała się cofnąć, jednak nie pozwoliłem jej na to i po chwili poddała się. Całowałem ją aż do utraty tchu, a po wszystkim spojrzałem w jej piękne oczy... Już wiedziałem. Kocham ją i tylko ją. Najmocniej, najszczerzej i najgoręcej.
-Mocca...-zacząłem, wpatrując się w nią intensywnie, by nie próbowała uciec gdzieś wzrokiem -Kocham cię i nic tego nie zmieni, jesteś dla mnie wszystkim. Bez ciebie nie daję sobie rady, wtedy wszystko zamienia się w nic. Mam tylko ciebie i tylko ty jesteś mi potrzebna do szczęścia. Kocham cię Mocca, naprawdę cię kocham...
Mocca? A mi został tylko tydzień ;_;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz