Spojrzałem na kipiącego ze złości i zazdrości ogiera. Przekręciłem oczami.
-A bo co mi możesz zrobić? Wywalisz mnie ze stada?
-A bo to. Tak, mam takie prawo, ale jak mnie bardziej zdenerwujesz to będę musił podjąć bardziej dratyczne kroki- powiedział
-Haha...- zaśmiałem się drwiąco- I co? Nic ci na to nie przyjdzie- spróbowałem go ominąć i podejść do Havany, lecz on znowuż zagrodził mi drogę.
-Już ci mówiłem... Jak się do niej zbliżysz, nawet na dwa metry to osobiście...
-To co?- przerwałem mu.
Dęblin chciał się chyba na mnie rzucić, lecz ten drugi ogier pokiwał tylko głową. Zapowiadało się kolejne kazanie.
-Jeśli jeszcze raz zobaczę cię przy niej bez jej zgody... Powinieneś się odnosić z szacunkiem szczególnie do klaczy, już nie mówiąc o to, że ona jest moją partnerką i Klaczą Alfa- podkreślił.
-Tak to prawda... Zobaczymy jeszcze- rzuciłem
Jego oczy były skupione na moich, a moje na jego. Myślałem, że za chwilę ogier spiorunuje mnie wzrokiem, zresztą on to już dawno robił.
-To jeszcze nie koniec. Jeszcze się zobaczę z Havaną, obiecuję. Tak czy siak... Ja jeszcze nie powiedziałem stop- szepnałem i ominałem ogiera i podszedłem do Havany.
W jej oczach znowuż zaległy łzy.
-Odejdź- powiedziałam
Obok niej stała Tamiza(jeśli w ogóle tak ma na imię) i przymruzyła oczy, mówiąc chyba spadaj czy coś w tym rodzaju. Jednak nie zrobiło to na mnie wrażenia.
-Jeszcze przyjdziesz na kolanach do mnie- szepnąłem jej do ucha.
<Dęblin lub Havana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz