wtorek, 28 stycznia 2014

Od Vito de Rain

CD Pride

-To ja, Pride. To ja...-szepnąłem.
Staliśmy tak w siebie wtuleni. Czułem, że klacz nie ma siły, a w każdym bądź razie słabnie z każdą sekundą... Zerknąłem na Moccę. Patrzyła na to całe zajście z lekko poirytowaną miną. Nie ma się co dziwić... Obiecałem całodniową wycieczkę po terenach stada, a może i dalej, a tu z naszych planów nici... Ale nie żałuję, bynajmniej. Z Moccą jeszcze sobie odbijemy, a tymczasem znalazłem swoją przyjaciółkę, a dawną partnerkę, całą i zdrową...
-Vito...-szepnęła raz jeszcze i poczułem, jak ześlizguje się na ziemię. Na ułamek sekundy straciła przytomność, jednak zaraz się ocknęła.
-Pomóż mi!- zwróciłem się do Mocci. Ta posłusznie podeszła i podparła bok klaczy, pomagając jej iść. Ja podparłem drugi i tak doszliśmy do mojej jaskini.
Ułożyłem, znów nieprzytomną klacz, na swoim legowisku i spojrzałem na Moccę przepraszającym wzrokiem.
-Wybacz, ale dzisiaj chyba nic z naszego spaceru nie wyjdzie... Muszę zająć się Pride.
-Jasne.-odparła niby zwyczajnie, jednak wyczułem w jej głosie nutę zażenowania.
Odwróciła się i wyszła. Odprowadziłem ją wzrokiem, po czym spojrzałem na Pride i westchnąłem cicho.

Pride?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz