CD Nevady
-Nie szkodzi, nie przeszkadza mi to.-uśmiechnąłem się ledwo widocznie.
To była najszczersza prawda, wolałem kiedy paplała jak najęta, niż kiedy siedzieliśmy obydwoje zatopieni w tej okropnej ciszy... Klacz odwzajemniła uśmiech, jednak był on dużo życzliwszy, niż mój. W pewnym momencie podniosłem się z ziemi i otrzepałem. Nevada poszła za moim przykładem i również wstała.
Potrząsnęła swoją piękną, białą grzywą i spojrzała na mnie wyczekująco. Spojrzenie to sprawiło, że nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć.
-Może się przejdziemy?-zaproponowałem nagle ni stąd, ni zowąd.
Nevada?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz