CD Havany
Gdy tylko zobaczyłem, że ogier mnie ominął i poszedł do Havany, chciałem natychmiast za nim pobiec, jednak zatrzymał mnie Jack.
-Poczekaj, na razie przecież nic się nie dzieje, daj im pogadać. Może muszą sobie coś wyjaśnić.-powiedział, zagradzając mi drogę -Przecież tam jest Tamiza, przy niej nic jej nie zrobi...
Przez chwilę byłem skłonny przyznać mu rację, dopóki nie zobaczyłem wyrazu oburzenia na pysku Havany. Wtedy puściły mi wszelkie hamulce i nawet Jack nie zdołał mnie zatrzymać. Pogalopowałem do ogiera, a kiedy byłem już przy nim, stanąłem dęba i grzmotnąłem go kopytami w bok. Upadł.
-Dęblin!-krzyknęła moja partnerka. Była wyraźnie przerażona. Ogier leżał na ziemi, dysząc ciężko. Zapewne nie skończyłoby się na jednym ciosie, gdyby nie Jack, który wyrósł jakby z podziemi i odciągnął mnie na bok.
-Mówiłem, żebyś się do niej nie zbliżał!-wrzasnąłem w stronę ogiera.
Mystic?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz