Ciąg dalszy historii Destiny'ego
Uśmiechnął się ! Jego uśmiech nie był do końca pewny , ale szczery . To mnie cieszyło . Spuściłam głowę na dół i pomyślałam .
- W woskowym lesie akurat mieszkam - utkwiłam wzrok na niebie po raz kolejny - Ale moja jaskinia nie jest gotowa .
- To , idziemy !- ogier patrzył na mnie miło .
Pogalopowaliśmy w stronę ognia . w mojej głowie działo się wiele rzeczy .
najpierw zaczęłam myśleć o uśmiechu i szczęściu . Czemu tak rzadko
konie się uśmiechają ? Nie ma nad czym smutać , chyba że odwiedza się
piękne miejsca . I ja takie miejsca mam i obiecałam sobie że nie będę
tam chodzić , chyba że znajdę miłość .
- A tak w ogóle ile jesteś w stadzie ?- zapytałam przerywając 2-minutową ciszę .
- Dołączyłem zanim się spotkaliśmy . Tak z godzinę . A ty ?
- Dwa dni temu .
Przed naszymi oczyma pojawił się wielki płonący las .
- Jesteśmy . - zawołałam i ruszyłam galopem . Ogier ruszył za mną .
W samym środku wielkiego lasu płynęła lawa . Wcześniej powrzucałam tam
kamienie . Skoczyłam już na drugi gdy przekrzywiłem łeb . Destiny stał i
patrzył na na mnie .
- No co ? - uśmiechnęłam się - Nie bój żaby bo nic się nie stanie .
To była doskonała zabawa . Ogier skoczył i się zaśmiał . Potem szło jak
gładko jak po maśle . Przy ostatniej skale potknęłam się, i już miałam
wpaść w ogień , kiedy to potknęłam się po raz drugi i spadłam na ziemię
poza lawą . Ogier pochylił się .
- Nic ci nie jest ?- zapytał , a ja zobaczyłam w jego oczach coś co zmusiło mnie do natychmiastowej odpowiedzi i śmiechu .
- Nie ... Nic mi nie jest .
Wstałam i ...
Destiny ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz