Zarówno ja, jak i kasztanowata klacz byliśmy zdezorientowani. Spojrzałem na nią i zapytałem z zaciekawieniem.
- Ty jesteś obrończynią?
-
Owszem, Nemezis chodźmy. - odpowiedziała kasztanka, po czym szturchnęła
łaciatą klacz, sprawiając tym samym, że kwiat z jej grzywy spadł na
ziemię. Kiedy odeszły zastanawiałem się o czym mówiła Nemezis. Co ma mi
powiedzieć? Czego mam się dowiedzieć? - spojrzałem na leżący na ziemi
mak i jeszcze przez chwilę się mu przyglądałem. Dotarło do mnie również
moje nieodpowiednie zachowanie wobec obrończyni. Najpierw powinienem się
przedstawić! Boshe, jaki ze mnie idiota. Pomachałem łbem a następnie
udałem się na łąkę. Cały czas dręczyły mnie słowa wypowiedziane przez
Nemezis a jednocześnie byłem smutny, że nasze plany nie wypaliły.
<Nemezis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz