sobota, 1 marca 2014

Od Oranii

CD Jasmina

-Więc jesteś od ludzi.-podsumowałam.
Przytaknął.
-Ja też.-uśmiechnęłam się. -W zasadzie nie było mi aż tak źle, wychowałam się w gospodarstwie, jako koń rekreacyjny. Nie musiałam się stresować jak koń sportowy, ani harować całymi dniami jak koń do pracy. Po prostu sobie byłam i tyle, ale jakoś zaczęło mnie to nudzić... Mając taki charakter, jak mój ciężko jest usiedzieć w miejscu, więc uciekłam i tyle. No i trafiłam tu.
-Więc ty też nie miałaś najgorzej.-stwierdził. -A co z twoją rodziną?
-Nie wiem.-zrobiłam obojętną minę. -Nie pamiętam nikogo, widocznie szybko musiałam być oddzielona od matki.
-Rozumiem.
W tym momencie usłyszałam świst powietrza i złośliwy śmiech tuż przy uchu, a potem poczułam nagłe szarpanie za grzywę i ogon. Jasmin patrzył na to szeroko otwartymi oczyma. Zaczęłam wierzgać i stawać dęba.
-To poltergeisty!-krzyknęłam do niego z oburzeniem na pysku. -Spadamy stąd!

Jasmin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz