CD Qerida
-Już ty się o moją dumę nie bój!-fuknęłam, patrząc na niego spode łba. -I przepraszaj!
Przez jego pysk przebiegł cień złośliwego uśmiechu.
-A więc o miłosierna moja panno Nevado...-wygłosił przesadnie wolno.-Przyjmij przeprosiny swojego prostego i ubogiego towarzysza za jego porażający nietakt i głupotę...
Machnęłam ogonem, parskając.
-Nie przyjmuję.-oświadczyłam wyniośle.
Popatrzył na mnie z udawanym oburzeniem.
-A to niby dlaczego, moja droga Nevciu?
Rzuciłam mu mordercze spojrzenie.
-Bo się ze mnie nabijasz!
Qerido?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz