Odwróciłem głowę i zacząłem się przyglądać obcym koniom. Zbliżały się powoli.
-Spokojnie. Na razie nie mogą nam nic zrobić.- powiedziałem do Sahary
-Skąd ta pewność?- spytała
-Bo tak. Wtedy będzie, że to one zaczęły, a my… no wiesz sama- próbowałem jej wytłumaczyć.
-Może się wycofajmy?- podeszła bliżej
-Nie. Po pierwsze, to nie w moim typie, a po drugie to mogą pomyśleć, że jesteśmy słabi, a tego nie chcemy. Po prostu pełen luz i jedziemy- odwróciłem wzrok na klacz.
-Dęblin zwołał zebranie. Może jednak pójdziemy na nie.
-Zebranie? Nic nie wiem, ale ok. Chodźmy. Chociaż… Stój!- krzyknąłem cicho
-Co się stało?- zdziwiła się
-One mogą nas śledzić. Lepiej zgubmy je gdzieś i dopiero pójdźmy na zebranie- stanąłem w miejscu.
-Myślisz, że to pomoże?
-Nie wiem. Nie jestem jasnowidzem, chociaż chciałbym- uśmiechnąłem się szeroko.
-Spokojnie. Na razie nie mogą nam nic zrobić.- powiedziałem do Sahary
-Skąd ta pewność?- spytała
-Bo tak. Wtedy będzie, że to one zaczęły, a my… no wiesz sama- próbowałem jej wytłumaczyć.
-Może się wycofajmy?- podeszła bliżej
-Nie. Po pierwsze, to nie w moim typie, a po drugie to mogą pomyśleć, że jesteśmy słabi, a tego nie chcemy. Po prostu pełen luz i jedziemy- odwróciłem wzrok na klacz.
-Dęblin zwołał zebranie. Może jednak pójdziemy na nie.
-Zebranie? Nic nie wiem, ale ok. Chodźmy. Chociaż… Stój!- krzyknąłem cicho
-Co się stało?- zdziwiła się
-One mogą nas śledzić. Lepiej zgubmy je gdzieś i dopiero pójdźmy na zebranie- stanąłem w miejscu.
-Myślisz, że to pomoże?
-Nie wiem. Nie jestem jasnowidzem, chociaż chciałbym- uśmiechnąłem się szeroko.
<Sahara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz