CD
Stał
jak kołek w polu i nic sobie nie robił z moich ostrzeżeń, na siłę zgrywając chojraka. Och, jakże będzie tego żałował...
-Myślisz, że się Ciebie boję co? Lepiej ty uważaj.... -wycedził wreszcie przez zaciśnięte zęby.
-Ja Cię tylko ostrzegam.-szepnęłam jadowicie -Aby potem nie było...-uściśliłam, zbliżając się do niego jeszcze bardziej.
-Ostrzegaj sobie kogoś innego. Nie mnie. Nie boję się zwykłych klaczy - wypiął dumnie pierś.
Poczułam, jak nabrzmiewa we mnie gniew.
-Ale
ja nie jestem zwykłą klaczą...- odezwałam się po chwili, a korzenie drzew i
gałęzie za mną poruszyły się niespokojnie, sięgając w kierunku ogiera. Rozejrzał się
zdezorientowany.
-A
co mi możesz zrobić? Niewiele. Pewnie będziesz bała się pobrudzić
kopytek. Zresztą wszystkie szamanki są miękkie. Nawet te co udają damy,
takie twarde i uparte. No co mi możesz zrobić? -prychnął kpiąco, nadal próbując zachować resztki dumy.
W tym momencie miarka się przebrała. Moja grzywa, ogon i oczy buchnęły gwałtowniejszym, szkarłatnym ogniem. Gałęzie i korzenie wystrzeliły w kierunku ogiera, jak na komendę, nagle stając się giętkimi, niczym macki ośmiornicy. Najbliższe drzewo pochwyciło ogiera, owijając plątaniną gałęzi i przyciskając do pnia. Las rozdarł jego przeraźliwy krzyk. Niektóre gałęzie zacisnęły się i wpiły w jego ciało tak mocno, że na śnieg powoli zaczęły skapywać krople szkarłatnej krwi, tworząc coś na kształt upiornych róż. Uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia? Może ostatnie życzenie?...-szepnęłam mu do ucha, beznamiętnym głosem.
CDN
Możesz też przeczytać o tej historii tutaj: >KLIK< :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz