poniedziałek, 24 marca 2014

Od Jack'a

Słońce wisiało już na zachodniej stronie nieba, gdy wróciłem do jaskini po obejściu większości terenów. Nabiegałem się za Dęblinem co nie miara. Po wojnie jest wciąż tyle zamieszania, jakby wciąż trwała. Na szczęście nie pod kątem ofiar. Wchodząc na dobrze sobie znany piasek, poczułem że jestem w domu.
- Wróciłem!
Echo poniosło moje przywitanie po korytarzach i licznych odgałęzieniach. Na pysku wymalowało się mi zdziwienie. Czyżby gdzieś wyszła i nie wróciła do tej pory?
- Tamiziu jesteś tu?!
Znów odpowiedziała mi cisza. Westchnąłem ciężko i wyszedłem na plażę. Uśmiechnąłem się, gdy woda dosięgnęła moich kopyt. Słona bryza plątała mi grzywę i ogon. Nie znałem cudowniejszego miejsca na ziemi. Plaża była pusta jak okiem sięgnąć. Ani żywego ducha. Rozejrzałem się raz jeszcze i zanurzyłem w wodzie. Dotyk chłodnej cieczy działał kojąco na obolałe mięśnie. Czysta przyjemność. Wtem usłyszałem zgrzytanie piasku. Odwróciłem łeb w stronę plaży i ujrzałem tylko niewyraźną sylwetkę.
- Tamizo to ty?! - krzyknąłem.

<Kto się skrada? Tamiza czy nie? xD I jeśli ona to niech wie, że Jackie czekał już dłuuuugo na wcześniejszy odpis i myślał, że zapomniała :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz