CD Slayer'a
-Dzięki...-uśmiechnęłam się, jednak dość kwaśno.
-Nie ma za co, od tego są przyjaciele.-odparł z uśmiechem, jednak dużo szczerszym, niż mój. -To co? Komu w drogę, temu czas?
W milczeniu przytaknęłam.
-Przebiegniemy się trochę?-zaproponowałam.-Może to głupio brzmi, ale to mnie uspokaja...-wbiłam wzrok w ziemię.
-Jasne.
Ruszyliśmy początkowo żwawym kłusem, by chwilę później przejść do dość szybkiego galopu. Odrzuciłam głowę do tyłu i dałam nogom ponieść mnie, gdzie tylko chcą...
Slayer? Wybacz, że takie marne, ale coś mi nie idzie... ;_;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz