CD Slayer'a
Uniosłam dumnie głowę. Nie odpowiedział na moje wcześniejsze pytanie. Bał się, czułam to. I dobrze, właśnie o to chodzi, ma się bać.
-Będziesz tutaj tak stał?-spytałam, tym razem głośno.
Podniósł łeb, a jego oczy zamigotały w blasku księżyca. Mruknął coś niewyraźnie, na co ja zareagowałam typowym dla siebie parsknięciem.
-Skoro nie masz już nic do powiedzenia, to wynocha mi stąd!-warknęłam, teraz już nie siląc się na szepty i ironiczne uśmieszki.
Moja grzywa, ogon i oczy zapłonęły krwistoczerwonym ogniem, dokładnie takiego koloru, jakiego była rzeka. Śnieg stał się czerwony pod wpływem rzucanego na niego światła, a cienie nagich koron drzew płożyły się po ziemi jak rozwścieczone węże.
Slayer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz