CD Midnight
W jednej chwili wszystko stało się czerwone jak świeża krew. Ona sama
miała tylko sierść czarną, reszta, kopyta, grzywa i ogon mieniły się
czerwonym kolorem. Nawet śnieg stał się ciemnoczerwony. Odsunąłem się
parę kroków. Na jej pysku mignął złośliwy uśmieszek a w myślach mogłem
przeczytać ''Haha, boi się mnie''. Miała rację. Bałem się panicznie. Na
ogół odważny i waleczny, teraz trząsłem się jak ostatni tchórz. Jednak
nie mogę uciec. Muszę! Nie mogę... Walczyłem sam z sobą by nie uciekać,
chociaż nogi same rwały się do ucieczki.
-Ile będziesz tu jeszcze sterczeć? - spytała kpiąco
-Nie boję się Ciebie - wydusiłem stanowczo, nie wiem jakim cudem zdobyłem się na taki ton głosu
-Och, czyżby? To po jakiego trzęsiesz się jakbyś się bał? - zbliżyła się do mnie, jej oczy aż świeciły nienawiścią
Nie bój się. Slayer nie bój się... Boję się! Nie dam rady...
-Aby zmylić szanowną Midnight. - rzekłem, próbując się uśmiechnąć.
Midnight?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz