CD Jack'a
-Nikt nie jest nieomylny...-odparłam, wtulając się w jego grzywę. -Jeżeli chodzi o mnie, to po prostu wydaje mi się, że oni, to znaczy Książę, Rossa i Czekolada tak to odbierają. Że to wszystko przeze mnie...
Spojrzał mi w oczy.
-Nic nie jest przez ciebie, Tamizo. Rossa zaakceptowała nas związek, przecież odnosi się do ciebie dużo cieplej, niż kiedyś. Czekolada tuż przed rozpadem tamtego stada przecież próbowała odzyskać moje względy, ale ostatecznie też pogodziła się z losem, a Książę... Książę nigdy nie był wzorowym synem, tak samo jak ja nigdy nie byłem wzorowym ojcem... To przeze mnie. -zwiesił łeb.
-Nie mów tak...-podniosłam jego pysk swoim. -Byłeś i nadal jesteś świetnym ojcem, to nie twoja wina, że Książę się od ciebie odwrócił. Był zły za to, że rozstałeś się z jego matką, to naturalne, większość dzieci reaguje nienawiścią do jednego z rodziców, albo obwinia siebie. W tym wypadku padło na ojca, bo to do ciebie przyczepiła się Joelle. Jestem pewna, że będziesz świetnym ojcem dla naszych przyszłych źrebaków, oczywiście o ile chcesz je mieć.-uśmiechnęłam się ciepło.
Jackie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz