CD Jack'a
Dzięki mocom sprawiłam, że wiatr poderwał chmurę pomarańczowych liści i cisnął nimi w Jacka. Te jednak nie opadły, wirowały wokół niego jak szalone, a on rżał i wierzgał, próbując się od nich odgonić. Dopiero po moim szaleńczym śmiechu zorientował się czyja to sprawka.
-Policzymy się!-krzyknął tylko, podczas gdy ja nadal śmiałam się w najlepsze.
-Oczywiście kochanie, ale to dopiero kiedy wygram!-odkrzyknęłam i cwałem ruszyłam przed siebie.
W miarę jak się oddalałam, moc rozwścieczonych liści ustępowała. W końcu mój ukochany mógł ruszyć w pogoń za mną, ścigany tylko przez kilka niedobitków.
Jackie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz