poniedziałek, 3 lutego 2014

Od Oranii

CD Slayer'a

-Orania.-uśmiechnęłam się.
Przez chwilę przyglądaliśmy się na zmianę ziemi i niebu w dość niekomfortowej ciszy. Postanowiłam ją przerwać.
-Jak noga?-spytałam nagle, wskazując na kończynę ogiera.
-Lepiej, ale skąd ty właściwie...
-Mój partner cię wyleczył.-wyjaśniłam z uśmiechem.
Zwiesił łeb i zaczął nerwowo grzebać kopytem w rozmiękłej ziemi.
-Więc już pewnie wiesz, co się stało? Pośmiewisko na całego...- mruknął, nie odrywają wzroku od gruntu.
-No właśnie nie wiem, przez to całe zamieszanie nie zdążyłam zapytać Fiksa.
Podniósł głowę i spojrzał gdzieś daleko. Po chwili jednak potrząsnął łbem i zwrócił wzrok na mnie.
-Midnight...-mruknął posępnie.
Poczułam, jak przebiegły po mnie zimne dreszcze.
-To raczej nie jest dobra tematyka na zrobienie pośmiewiska...-odparłam.
-Nie? Załatwiła mnie tak klacz. KLACZ!-niemal krzyknął, mocno wzburzony.
Pokręciłam głową.
-Midnight nie jest zwyczajną klaczą, powinieneś się cieszyć, że w ogóle wyszedłeś cało ze spotkania z nią...
-Cało?-prychnął.
-No wiesz...-zamilkłam na chwilę, szukając argumentów -Mogło być gorzej, uwierz mi...

Slayer?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz