sobota, 7 czerwca 2014

Od Wanderera

Samotność, ja i droga. Cóż to za najpiękniejsze połączenie na świecie. Dla wszystkich towarzyskich koni samotność kojarzy się z chłodem, zimnem i odrzuceniem. Może i mój charakter odrzuca większość koni. Nie umiem wytrwać w jednym miejscu, ciągle wędruję. Może. Ale samotność jest moim wytchnieniem. Tak samo jak widok drogi, którą ciągnie się po horyzont. To jest mój żywioł, moje całe życie. W tym pokładam siłę i nadzieję.
3 lata, Wanderer, wieczny wędrowiec. Znawca trudnych a także łatwych ścieżek. Gniady ogier, któremu samotność nie dokucza. Odrzucony przez większość, ale co z tego. To ja.
Co do tego odrzucenia...
Oni mają swoje życie, ja swoje. W moim liczy się wędrówka w ich np. przyjaźń. To różnica, ale my żyjemy w innych życiach.
Cóż za tajemnicze miejsce! Piękne, owiane jakąś tajemnicą. Niech zgadnę. Takie piękne miejsce po prostu musi być osiedlone. Na pewno jest tu jakieś stado. Zazdroszczę im takich terenów, które zwalają z nóg.
Przy każdym terenie zatrzymywałem się i podziwiałem go. Dowiedziałem się od przelatujących przez tą okolicę ptaków, że to miejsce zamieszkuje stado Mysterious Valley. Zaciekawiła mnie ta nazwa. Oznacza to bodajże Tajemnicze Wzgórze.
Wpadł mi do głowy pomysł. Szalony jak dla mnie. Aby.. dołączyć do społeczności tego stada.
Wanderer, wieczny włóczykiju, co to za pomysł? Czyżby wędrówki Ci już zbrzydły.
Nie o to chodzi. I nie idzie tu też o towarzystwo. Mogę być w grupie koni, ale będę nadal samotny.
Dowiedziałem się od wesołego skaczącej pod drzewie wiewiórki gdzie mogę się natknąć na alfy tego stada. I ruszyłem na poszukiwanie ich. Rosły, kary ogier. Albo siwa, albo bardziej ciemnosiwa klacz. To jest para alfa,
Natknąłem się na klacz, ciemnosiwą. To chyba klacz alfa. Chociaż sam nie wiem. Nerwowo ruszyłem w jej stronę. Zawsze mnie brały nerwy, gdy miałem do kogoś zagadać.
-Dzień dobry - zacząłem chłodno, aczkolwiek też niepewnie. Właściwie w tym momencie wolałbym zniknąć, niż cokolwiek mówić.
-Witaj - przywitała mnie życzliwie siwa klacz. Nie wyglądała na niebezpieczną, jednak skąd mam to wiedzieć? Może to taka cicha woda, która jak przychodzi co do czego to zalewa całą ziemię i topi ją? Nie wiem, innym się nie ufa. Tego mnie nauczyło życie.
-Przepraszam bardzo, szukam alfy stada Mysterious Valley - powiedziałem niepewnie, rozglądając się. Klacz uśmiechnęła się. Może to ona jest tą poszukiwaną przywódczynią.
-Dobrze trafiłeś, to ja - odparła - Nazywam się Havana i wraz ze swoim partnerem Dęblinem prowadzę to stado. - przedstawiła mi się.
Nie zapamiętam tych imion, więc nic mi po tym.
-Ja zaś jestem Wanderer - odpowiedziałem grzecznie - I chciałbym się dowiedzieć, czy mógłbym dołączyć do waszego stada.
-Oczywiście, że możesz - Havana ucieszyła się na tą wiadomość - A więc witaj.
Zamieniliśmy jeszcze parę słów i ruszyłem przed siebie. Muszę obejrzeć te tereny. Połowę widziałem i każdy z nich był niezwykły.
Dlaczego zakończyłem na razie swoją wędrówkę?
Za bardzo nie wiem, jednakże ta magia terenów.
Może ona zawróciła mi na dobre w głowie...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz