CD Saszan
Co za...
Powstrzymam się od komentarza.
Przechodzę sobie spokojnie. Nagle przyłazi taka klacz, typowa
podrywaczka, nawija o niczym a potem podchodzi i całuje... Dziwna jakaś.
Takie są teraz zwyczaje?
Odpycham ją od siebie i prycham kpiąco:
-Pomyliłaś adresy. Twój Książę z bajki nie mieszka tutaj. I to od dawna.
Zmierzyła mnie zdziwionym spojrzeniem. A co myślała, że co ja, jakiś...
nie wiem, brak mi słów. Gdy zdziwienie opuściło jej oczy, zajrzałem na
chwilę w jej duszę, aby zobaczyć jakie ma moce. Oczarowywanie ogierów,
rozkochiwanie ich w sobie, latanie. Oglądam jej charakter. Uważa się za
słodką, agresywną, fajną i flirciarę... Fuu... Aż się wzdrygam. A więc
mogę ją uznać za idiotkę, prawda?
Do tego sierść ma różową, chlapnęła się chyba farbą przez przypadek... Albo to efekt zamierzony.
-Chcę znać Twoje imię - powiedziała, trzepocząc rzęsami uwodzicielsko.
-Oj, wolisz nie znać. Będzie się ono śniło w Twoich najgorszych
koszmarach. - prychnąłem, przyglądając się jej z zawziętym wyrazem
pyska.
Wariatka, idiotka. Nienawidzę takich klaczy. Po co się do mnie zbliżała? Skoro się już zbliżyła...
Oj, nie ujdzie jej to na sucho.
Mocami, które zaczęły mi już zanikać, udało się złapać klacz, unieść ją
nad ziemię i rzucić ją w wodę, bo przecież znajdowaliśmy się na plaży.
Klacz zaskoczona zaczęła kasłać. Wyglądała jakby miała się utopić. Zaśmiałem się drwiąco.
-Warto ze mną zadzierać? - spytałem, przyglądając się przerażonej minie klaczy.
Saszan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz