niedziela, 8 czerwca 2014

Od Midnight

CD Liv'a

Jednym prostym zaklęciem odepchnęłam go od siebie. Ogier poleciał jakieś trzy metry do tyłu, uderzył grzbietem w drzewo i osunął się na ziemię. Splunęłam na śnieg, krzywiąc się po niespodziewanym pocałunku.
-Zrób to jeszcze raz, a będzie to ostatnia rzecz jaką w życiu zrobisz...-syknęłam w jego kierunku.
Z wyraźnie widocznym grymasem bólu dźwignął się na nogi i spojrzał na mnie kompletnie oszołomiony. Nie tego się spodziewał? Och, jakże mi przykro...
-Co się z tobą stało?-spytał cicho. -To ja, Liv...
Wybuchłam zimnym śmiechem.
-A co ty sobie właściwie wyobrażałeś? Że przybędziesz tu jak król, a ja rzucę ci się na szyję i wszystko skończy się happy endem?-krzyknęłam rozwścieczona. -Dla mnie zdechłeś, rozumiesz?! Zdechłeś! Nie zasługujesz nawet na miano śmiecia, jesteś czymś o wiele gorszym! Znudziłam ci się, więc odszedłeś i poszukałeś sobie innej, zabawiłeś się, a teraz wracasz tu jak nie wiadomo kto i oczekujesz, że dalej będę na każde twoje zawołanie?! Nie rozśmieszaj mnie!-wbiłam w niego nienawistne spojrzenie, ledwo powstrzymując się przed ugodzeniem w ogiera kolejnymi zaklęciami. -Ostrzegam cię, wynoś się stąd, bo nie ręczę za siebie...

Liv?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz