Od pewnego czasu moje życie stało się niekończącą rutyną, żmudną i zwyczajną. Wiodłem nudne życie, ale cóż miałem począć?
Scolle wraz z córką zniknęły. Przepadły. Bez pożegnania. Wprawdzie Scolle coś mówiła, że chciałaby zażyć trochę wolności, swobody... Ale chyba nie mówiła tak o naszym związku. Czy to się zakończyło? W sumie... Teraz widzę, że popełniłem błąd.
Chyba ona mnie tylko zauroczyła.... A zauroczenia albo mijają albo przeistaczają się w coś większego.
A więc to tylko było zauroczenie... Teraz jej tu nie ma... Właściwie, jej mi nie brakuje...
Co ze mną jest??
Tyrion, mój syn, chyba by się oburzył gdyby usłyszał ode mnie takie słowa. Znienawidziłby mnie. Jestem ciekawy, gdzie on się teraz podziewa.
Łaziłem po terenach stada i kogoś usilnie szukałem. Ale przypomniało mi się. Orania odeszła ze stada. Kolejna osoba, której niesamowicie ufałem. Zacząłem ryć w ziemi kopytem. Właściwie w stadzie nie znam nikogo.
Nikogo - powtórzyłem cicho
Wypadałoby to zmienić.
Właśnie nadarzyła się okazja, gdy zobaczyłem blisko siebie karosrokatego ogiera. Ruszyłem żwawiej w jego kierunku, jednakże ze spokojem, aby go nie wystraszyć.
-Cześć - zawołałem przyjaźnie
Skądś go kojarzyłem. Jest chyba w tym stadzie długo, ale za żadne skarby nie pamiętam jego imienia. Co za wstyd!
-Hej - powiedział, odwracając się - Ty pewnie jesteś Slayer, ogier Gamma, prawda? - spytał jeszcze
Kiwnąłem głową, potakując przy tym cicho:
-Tak, tak. A ty?
Nowel, dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz